Wczoraj odbył się 36 Maraton Warszawski. Postanowiłam się do
niego solidnie przygotować, kilka tygodni wcześniej zarezerwowałam
bilety na Polskiego Busa i tydzień przed maratonem przebiegłam się
do rodziny mieszkającej w odległości 53 kilometrów w ciągu 7
godzin. Zapamiętałam nawet godzinę odjazdu autobusu i tak też się
wybrałam. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu pomyliłam godziny odjazdu
i zamiast przyjechać na 9, przyjechałam na 10 i mój autobus już
pojechał beze mnie.
36 Maraton Warszawski
http://pzumaratonwarszawski.com/
Dystans: 42,195km
Termin: 28.09.2014
Czas: 05:14:25
Miejsce: Warszawa, ulicami miasta
Czas: 05:14:25
Miejsce: Warszawa, ulicami miasta
Był to dla mnie bardzo cenny czas mój trener Piotrek powiedział
bardzo ważne słowa, że nie jestem przeciętnym biegaczem tak jak
się o sobie wyrażam, ponieważ przeciętny biegacz nie biega biegów
ultra oraz maratonów. Jak później rozważyłam jego słowa to
przyznałam mu rację no bo przeciętny biegacz nie biega w Five
Fingers, ale tak naprawdę to nikt nie jest przeciętnym biegaczem.
Każdy jest wyjątkowym biegaczem, ma swój styl biegania, swoją
historię (chorób i kontuzji), swoje własne cele i motywy ciągnące
go wciąż do przodu...
Tak więc dzięki trenerowi moja motywacja i samoocena wzrosła.
Postanowiłam przebiec ten maraton według ustalonego planu metodą
„ala Galloway” tzn. Galloway dopasowany do mnie. :) Co dwa
kilometry starałam się chwilę maszerować, czasami było to
trudne, bo biegacze mówili dasz radę biec, nie poddawaj się a ja
przecież celowo maszerowałam. Momentami był problem żeby znaleźć
miejsce do marszu, bo pozostałe osoby poruszały się znacznie
szybciej, nieraz maszerowałam kawałkiem chodnika lub prawą częścią
jezdni i wszystko byłoby dobrze gdyby nie narastający ból stopy.
Około 15-go kilometra mocno bolała mnie podeszwa prawej stopy do
tego stopnia, że skorzystałam z pomocy medycznego na trasie, który
zrobił mi masaż stopy. Medyczny polecił mi korzystanie z pomocy na
pozostałych punktach jeśli ból nie ustąpi albo zejście z trasy.
Myśl o zejściu z trasy była dla mnie na tyle silna, że nie
chciałam korzystać z pomocy medycznych. Według regulaminu decyzja
lekarza na trasie jest ostateczna i jeśli zaleci zejście z trasy
należy się mu podporządkować a jeśli lekarz nie wie, że jesteś
chory to naturalnie nie będzie ci kazał schodzić z trasy, tak więc
chociaż zdrowie fizyczne mnie opuszczało to zdrowy sposób myślenia
ciągle mi towarzyszył. :) Oczywiście wszystko jest do czasu, w tym
wypadku do czasu 32-go kilometra, gdzie ponownie skorzystałam z
pomocy medycznego, który rozmasował mi obydwie stopy, bo druga
stopa też zaczęła mnie boleć. Postanowiłam bardziej myśleć o
swoim zdrowiu i dalszą część trasy przemaszerowałam aby nie
obciążać nogi bieganiem.
Tak naprawdę to marsze mają bardzo dużo zalet, poza tym, że
odciążają organizm zmęczony biegiem i regenerują siły to
pozwalają też poznać ciekawych ludzi. W trakcie marszu można
znacznie łatwiej porozmawiać niż w trakcie biegania, zazwyczaj
kiedy człowiek maszeruje w trakcie maratonu to nie myśli już o
pokonaniu Kenijczyków, zrobieniu życiówki, czy kibicującej
publiczności, jego myśli zwracają się ku temu, że ma czas na
rozmowę, bo do limitu jeszcze wiele czasu... Na maratonie poznałam
jednego biegacza, który 2 tygodnie przed swoim pierwszym maratonem
rzucił palenie, zmienił dietę i w ciągu roku biegania znacznie
zrzucił nadwagę, to jest bardzo miłe, kiedy się słyszy jak
bieganie zmieni czyjś styl życia i sposób myślenia, kiedy ktoś
staje się lepszym człowiekiem.
Spotkałam też bardzo miłą panią, która podzieliła się ze mną
swoim przepisem z kurzych łapek, gotuje z nich wywary i galarety,
później je przez 3 miesiące i ma zdrowe, mocne kości i stawy. Ta
sama pani biegła ze swoim mężem, któremu siadły mięśnie i też
już tak szli od dłuższego czasu, zachęcała męża żeby wbiegli
na metę a kiedy on powiedział, że nie da rady to ona pozostała z
nim do końca. Dla mnie to bardzo budujące kiedy dwoje ludzi
dogaduje się, żeby biec razem i w momencie zasłabnięcia nie
zostawia tej osoby żeby mieć lepszy czas tylko zostaje z nią do
końca. Tak trzymać wszyscy biegacze!!!
Mogłabym tutaj jeszcze napisać wiele słów na temat trasy,
kibiców, spotkanych biegaczy, ale niech każdy maratończyk choć
raz przebiegnie maraton w Warszawie i zobaczy jak to jest biegać w
stolicy bardzo ciekawie...
Mój czas wyniósł: 5:14:25
Open 6293/6675
Kobiety 820/911
K30 389/418
Warto zauważyć, że pośród wszystkich osób kończących Maraton
Warszawski kobiety stanowiły 13,65%, we Wrocławiu w tym roku było
to około 12% i we Wrocławiu organizator chciał doczekać proporcji
pół na pół. Kto wie może kiedyś doczekamy się maratonu tylko
dla małżeństw wtedy proporcja zostałaby zachowana. Jeszcze
fajniej by było jakby mężczyźni biegli razem ze swoimi żonami to
wtedy te czasy ukończenia nie byłyby aż tak wyśrubowane. :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz