poniedziałek, 10 września 2018

Wrocław Maraton – miasto spotkań?

Jak najlepiej rozpocząć maraton we Wrocławiu? Spotykając się z kimś przed maratonem, w trakcie maratonu i po maratonie, ponieważ Wrocław jest miastem spotkań...

36 Wrocław Maraton

Dystans: 42,195 km
Termin: 9.9.2018
Miejsce: Wrocław


Godzinę przed maratonem spotkaliśmy się na wspólnym zdjęciu członków naszego klubu WKB Piast Wrocław a po zdjęciu spotkałam kolegę sprzed lat sławnego biegacza Piotrka Horałę i już fotoreporter zrobił nam zdjęcie. W ogóle z tymi zdjęciami to jest trochę jak w ZOO praktycznie każdy może robić zdjęcia biegaczom czy to fotoreporter czy kibic jak biegniesz maraton to na każdym kroku musisz uważać co robisz, bo nie wiesz kto cię obserwuje. W sumie to tych obserwujących nie było w tym roku zbyt wielu, ponieważ zamiast niedzieli handlowej we Wrocławiu była niedziela biegowa. :-)
źródło: http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/51,35771,23897193.html?i=7
Jak wiadomo przygotowania do maratonu trwały we Wrocławiu już od dłuższego czasu zanim na ulicach pojawiła się fala biegaczy w Internecie pojawiła się fala hejtu. Na 2 dni przed maratonem na wrocławskiej stronie Gazety Wyborczej w kategorii Wrocław Maraton pojawił się artykuł o następującym tytule: "Wynoście się do lasu!", "Biegajcie po wałach nad Odrą". Dlaczego Polacy tak bardzo hejtują maratończyków?”
W dniu maratonu na stronie Radia Wrocław jako zdjęcie dnia miało następujący tytuł „Armagedon? MARATON!” oraz krótki opis: „Czy to ptak? Czy to samolot? Czy to armagedon...? Nie! To zrzut ekranu z map Google wykonany wczoraj w trakcie maratonu.”
Są też media nastawione bardziej pozytywnie jak Wrocławski Gość Niedzielny, który napisał: „Wiele osób świetnie się bawiło na imprezach towarzyszących, np. startując w biegu rodzinnym.”
Przyznam szczerze, że pomimo wysiłku też starałam się dobrze bawić na maratonie i patrzeć na otoczenie z przymrużeniem oka... Kiedy ty się śmiejesz do świata zauważysz, że świat śmieje się również do ciebie. :-) :-) :-)
W tym roku już na początku biegu spotkałam chłopaka, który miał karteczkę na plecach z napisem: „Biegnę metodą Galloway :-)” czyli milę biegania później 200-300 metrów chodzenia. Też korzystam z tej metody i chwilę porozmawialiśmy, że korzystając z tej metody wiele osób widząc, chodzącego biegacza na początku maratonu mówi: „Już idziesz?”, ale po trzydziestym kilometrze sytuacja się odwraca i na spotkaniu biegaczy sytuacja jest odwrotna i biegacz metodą Galloway mówi: „Już tylko idziesz?”
Po dobiegnięciu do Placu Grunwaldzkiego słyszałam jak dwie kobiety chciały wesprzeć biegaczy i jedna mówiła „Szybciej!” a druga „Dalej!” a później się zastanawiały czy lepiej jest „Szybciej!” czy „Dalej!”. To głębokie filozoficzne pytanie skłoniło mnie do refleksji i próbowałam znaleźć odpowiedź, po długich przemyśleniach doszłam do wniosku, że lepiej jest „Dalej!” ponieważ czym dalej tym bliżej do mety a jak ktoś pobiegnie „Szybciej!” a później osłabnie na dalszych odcinkach to wcale nie będzie szybciej tylko będzie dalej od mety. „No dalej biegacze, biegnijcie!!!”.
Przyznam szczerze, poza niektórymi miejscami miasto wyglądało na opustoszałe, może to kwestia 100 rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. W każdym razie wyglądało to tak jakby armia uzbrojonych maratończyków zrobiła atak na miasto i trzeba było się dobrze ukryć. Po części rozumiem mieszkańców Wrocławia sama widziałam maratończyków obładowanych żelami jak granatami albo biegnących bez koszulek i później rodzice chronią dzieci, bo nie wiedzą czy to jakiś ekshibicjonista biegnie albo pedofil. Część biegaczy strzela też z kubka polega to na tym, że wypija się wodę i pstryka w pusty kubek, żeby poleciał jak najdalej, bo jak się rzuci sobie pod nogi to można się potknąć a czym dalej tym bezpieczniej. W ogóle te punkty z wodą to przypominają takie pole minowe wszędzie pełno białych kubków i nie można w żaden wdepnąć, bo to może być ostatni krok...Tak po prawdzie to osoba biegnąca maraton za każdym razem jest narażona na śmierć każdy biegacz może zginąć na maratonie tak jak żołnierz w boju, a jednak wiele osób ryzykuje.
źródło: Prywatna galeria
No ale nie miało być zbyt poważnie jak już trafiali się kibice to starałam się im podziękować i zachęcać do tej postawy innych biegaczy, ponieważ kibiców było jak na lekarstwo. Niektórzy kibice myśleli, że są w ZOO i przynosili jedzenie oraz picie, widziałam takie sytuacje jak kibice podawali czekoladę albo cukier w niedozwolonych miejscach, to akurat jest wina organizatora, bo nigdzie nie było tabliczek „Nie dokarmiać maratończyków!”. Zdarzali się też tacy kibice, którzy byli bardzo zmęczeni i czekali na zatoczkach dla autobusów żeby jakiś biegacz nadłożył te kilka-kilkanaście metrów i podbiegł przebić piątkę, w końcu co to jest dla takiego biegacza jak dłużej pobiega, przecież lubi biegać a kibic i tak się namęczył, żeby przy ograniczonym ruchu drogowym i zmianach w funkcjonowaniu komunikacji miejskiej dostać się na trasę biegu.
W tym miejscu chciałam pochwalić najmłodszych maratończyków, którzy zachowywali się „na piątkę” stali i przebijali „piątkę”.
Inną grupą kibiców zasługującą na uznanie są służby porządkowe, które pilnowały porządku nieustannie i kiedy biegliśmy wszystko stało. Przyznam szczerze, że przemaszerowałam kilka krzyżówek, ponieważ nie umiałam się zmuszać do biegu na pokaz a to takie przyjemne kiedy idziesz a wszystko stoi, to tak jakby czas się zatrzymał i nikt nie trąbi a idziesz sobie środkiem drogi jak święta krowa. :-) Raz nawet miałam taką sytuację koło Dworca Świebodzkiego, kiedy przebiegałam koło przejścia dla pieszych słyszałam jak policjant mówił do pieszych: „Przechodzimy między biegaczami!” a mi się wymsknęło i powiedziałam na głos: „Przebiegamy między biegaczami!” na szczęście policjant nie spisał mojego numeru rejestracyjnego i zdążyłam zbiec z miejsca zdarzenia.
Duże podziękowania należą się dla wolontariuszy, którzy byli bardzo życzliwi dla nas biegaczy i na niektórych punktach stali i podawali cukier w rękawiczkach albo wodę w kubkach i nie trzeba było zbaczać z trasy. Na koniec bardzo chciałam podziękować pomysłodawcom tras Wrocławskiego Maratonu, odkąd biegam maratony to trasa zawsze idzie przez ul. Królewiecką niedaleko mojego domu i przychodzą kibice z mojej okolicy i zawsze spotkam tutaj kogoś znajomego.
Około 2 kilometry przed metą spotkałam wesołego biegacza, który miał taką koszulkę z napisem „Piątka, tu ...” imię, którego nie mogę podać ze względu na RODO przebiłam mu piątkę i powiedziałam: „Piątka tu Aneta”, po chwili ten biegacz mnie dogonił i powiedział już tylko mila do mety, to był znak, że dalej trzeba już tylko biec...
Przyznam szczerze, że po maratonie spotkałam się z dyskryminacją maratonek, kawałek za metą usiadłam na murku koło kilku biegaczy i podeszła do nas wolontariuszka mówiąc: „Proszę w miarę możliwości jak najszybciej opuścić tą strefę.”, po czym kierując się do mężczyzny obok powiedziała: „Pan słabo wygląda, więc może jeszcze chwilę posiedzieć.”


Wynik:
Czas: 04:41:42
Open: 2608/3560
Kobiety: 366/639
Kobiety K30: 145/251

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz