Przebiegłam
Maraton w Toruniu, który był bardzo słodki. Co 10 km leżały na
stolikach słodkie batoniki obok bananów a na mecie czekały słodkie
toruńskie pierniki. :-)
31 Maraton Toruński
http://maratontorunski.pl/
Dystans: 42,195km
Termin: 27.10.2013
Czas: 04:51:06
Miejsce: ulicami miast: Toruń, Różankowo, Świerczynki, Pigża, Brąchnowo, Biskupice, Łubianka, Świerczynki, Różankowo
Czas: 04:51:06
Miejsce: ulicami miast: Toruń, Różankowo, Świerczynki, Pigża, Brąchnowo, Biskupice, Łubianka, Świerczynki, Różankowo
Biegłam dla Niny –
maleńkiej dziewczynki, która miała dostać od sponsora respirator
tlenu umożliwiający jej wychodzenie na dwór, jeśli 40
maratończyków zapisanych na tą akcję ukończy maraton. Biegłam
też dla Ani – mojej kuzynki mieszkającej pod Toruniem, która ma
niesamowity talent do biegania. Tak sobie pomyślałam przyjadę do
niej, jak ona zobaczy jak biegnę maraton to odważy się wziąć
udział w półmaratonie i zachęcę ją do rozwijania talentu i
większej wiary we własne możliwości...
Bieg ukończyłam z
czasem 4:51:06 zajmując następujące miejsca:
Kategoria
|
Moje miejsce
|
Liczba wszystkich miejsc w
kategorii
|
Ogólna
|
613 | 664 |
Kobiety
|
52 | 62 |
Wiekowa (K30)
|
25 | 27 |
Patrząc na te wyniki w rankingu można by powiedzieć takie miejsce to porażka, ale w końcu sukces jest sumą porażek. :-) Jak dla mnie była to bardzo ważna życiowa lekcja pozwalająca spojrzeć na sport z innej strony. Lubię być najlepsza w tym co robię na miarę swoich możliwości. Do tej pory biegałam gdzieś pośrodku biegaczy a tym razem byłam w końcówce. Kiedy tak szłam inni biegacze mnie wyprzedzali i czym dłużej szłam tym bardziej byłam w tyle, ale jak szłam zmieniła się pogoda i świeciło słonko, przestałam się przejmować słupkami i sprawdzaniem czasu, włożyłam w ten maraton serce i chciałam go ukończyć, bo inni liczyli na mnie. Po drodze otrzymałam wiele wsparcia od innych osób, ktoś powiedział: „Dasz radę, biegniesz dla Niny!”, ktoś inny: „Nie poddawaj się!” a jeszcze ktoś: „Już niewiele ci zostało...”. Pewien pan w średnim wieku siedzący na przystanku z jakimś alkoholem, którego wiele osób nazwałoby żulem powiedział próbując mnie pocieszyć: „Ukończyłaś maraton.”, chociaż do mety było jeszcze kilka kilometrów... Na trasie porozmawiałam chwilkę z zawodnikiem, który zmagał się z silnym bólem kolana i tak w przyjaznej atmosferze doszłam do mety. Nie miałam siły wbiec nawet na finiszu, ale uśmiechnęłam się do wszystkich obecnych na mecie, uściskałam czekającą na mnie kuzynkę, wzięłam regeneracyjne pierniki i dowiedziałam się, że brakło medali, które mają dosłać pocztą. Nie widziałam już odbywającej się wcześniej dekoracji zwycięzców i tak jako przegrany szłam do domu, tzn. jako zwycięzca, bo „Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą.” jak powiedział św. Augustyn.
Początek Maratonu w Toruniu |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz