piątek, 23 maja 2014

Mały, szary człowiek

Dzisiejszy trening postanowiłam przebiec w intencji naszego księdza proboszcza. Już sam początek biegu był dla mnie bardzo trudny, ponieważ w dalszym ciągu bolała mnie noga. Chciałam się poddać i przebiec tylko kilka kilometrów, ale jakaś siła ciągnęła mnie dalej.
Trochę szłam, trochę biegałam i dotarłam do Lasku Osobowickiego, gdzie zrobiłam sobie krótki odpoczynek aby popatrzeć na Odrę. Kiedy miałam wracać z tego pięknego miejsca zorientowałam się, że nie mam kluczy od domu. Szybko skontaktowałam się z moją siostrą i pobiegłam po klucze do jej pracy. Z jej pracy wróciłam biegnąc na moją ulubioną Górkę Zdrowia, gdzie niedaleko tej Górki był następujący napis na murze:
Mały, szary człowiek zapłonął wielką miłością”
Dla tych słów warto było nadłożyć drogi.

Później wbiegłam na szczyt Górki, podniosłam ręce do góry i poczułam się jak zwycięzca. W istocie w dzisiejszym dniu jestem zwycięzcą - po Maratonie w Krakowie w przeciągu pięciu dni przebiegłam dzisiaj dystans półmaratonu. Taka świetna forma pomimo słonecznej pogody podniosła mnie na duchu i zapisałam się na Chojnik Maraton, który jest za tydzień w sobotę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz