poniedziałek, 1 września 2014

Bieganie brzegiem morza

Któż z biegaczy nie marzyłby o przebiegnięciu się plażą przy brzegu morza, tak żeby można było zamoczyć nogi w trakcie biegu? W każdym razie taki bieg stał się moim wielkim marzeniem kiedy zobaczyłam informację o Maratonie Brzegiem Morza w Jastarni. Postanowiłam wziąć udział w tym biegu. Z czasem do mojego pomysłu dołączył tata, który chciał przebiec Półmaraton Brzegiem Morza i zasponsorował tygodniowy urlop nad Morzem Bałtyckim. Mieliśmy dużo trenować przed naszymi biegami, ale koniec końców przebiegliśmy tylko kilka kilometrów nocą wzdłuż linii brzegowej a tak chodziliśmy po plaży, zwiedzaliśmy i odpoczywaliśmy, w końcu wypoczęty biegacz jest lepszy od przetrenowanego. :-)

5 Bałtycki Maraton Brzegiem Morza

http://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=3&action=5&code=28596
Dystans: 42 km
Termin: 30.08.2014
Czas: 04:49:09
Miejsce: Linia brzegowa morza pomiędzy Jastarnia - Władysławowo

Nie powiem bieg brzegiem morza jest bardzo nietypowy, ludzie biegali na boso, w butach, a niektórzy w skarpetkach. Najlepszym rozwiązaniem przyjętym przez biegaczy okazało się bieganie wzdłuż linii brzegowej, ponieważ jest tam najtwardszy piasek, po którym biegnie się dużo lżej niż typowej piaszczystej plaży. Ale zacznijmy od początku.
V Bałtycki Maraton Brzegiem Morza wystartował o 9:00, 15 minut po nas wystartowali zawodnicy I Bałtyckiego Półmaratonu. Większość osób wyprzedziła mnie już na początku, ale postanowiłam biec swoim tempem tak żeby ukończyć bieg. Nie było łatwo, ponieważ brzeg morza był pochylony, co przy mojej kilkucentymetrowej różnicy między jedną a drugą nogą sprawiało duży problem już po kilu kilometrach biegania. Próbowałam biegać plażą, ale moje nogi nie były przyzwyczajone do tak dużego obciążenia. Już na początku biegu coś mi się stało z dużym palcem u nogi, ale nie zatrzymywałam się żeby to oglądać. Oczywiście biegłam na boso, bo jakby tu przepuścić taką wspaniałą okazję. :-)
Wolontariusze na trasie byli baaardzo mili – stali nad samym brzegiem morza mając do wyboru wodę albo izotonik. Zdarzało się im podbiegać z tym napojami do biegacza żeby wcześniej mógł się napić. Na niektórych punktach były banany to można było napić się wody, zjeść banana i na końcu napić się wody idąc marszem wzdłuż punktu odżywczego.
Na początku dość problemowe dla mnie było oznaczenie trasy, brakowało mi standardowych oznaczeń co kilometr, ale pamiętałam, że wolontariusze stoją tak co ok. 5 kilometrów, tak więc mniej więcej wiedziałam gdzie jestem. Drugim wskazaniem były dla mnie wejścia na plaże pokazujące miejscowość i numer wejścia, co prawda odległości między wejściami są bardzo różne, ale zawsze było widać jak ubywa trasy.
W połowie trasy mieliśmy nawrót z Władysławowa tak więc było widać wszystkich zawodników biorących udział w biegu. Kiedy zaczęłam liczyć zawodniczki, okazało się, że jestem na 4 miejscu w kategorii Open Kobiet, bardzo się tym ucieszyłam, ale zobaczyłam jak niewiele za mną jest zawodniczka na 5 pozycji. Postanowiłam przyśpieszyć na ile mogłam tak żeby nie utracić pozycji, w pewnym momencie jakiś biegacz pyta się mnie co tak pędzę a ja mu na to, że kobiety mnie gonią to się śpieszę. Jak dobiegłam do 30-go kilometra to zobaczyłam pale ciągnące się przez plażę do morza, uśmiechnęłam się tylko, że morska ściana wygląda zupełnie inaczej, ponieważ składa się z pali a nie jest murowana. ;)
Po następnych kilometrach coraz bardziej brakowało mi sił i na 35 kilometrze dopadła mnie ściana. Przystanęłam na chwilę, napiłam się wody i zawodniczka za mną wyprzedziła mnie. Nawiązałam z nią krótką rozmowę:
  • Poczekaj chwilkę, starałam się ciebie wyprzedzić, ale już brakuje mi sił.
  • Nie poddawaj się biegnij dalej. Zamierzasz teraz człapać do mety?
Zawodniczka pobiegła dalej zajmując moją wcześniejszą pozycję. Myśl o kolejnych siedmiu kilometrach i utraceniu czwartej pozycji zdemotywowała mnie całkowicie i postanowiłam człapać tzn. maszerować. Spojrzałam na zegarek, że mam jeszcze czas zmieścić się w limicie tak więc nie zaszkodzi jak się trochę przejdę i po prostu szłam. Nawet widok kibiców nie zmusił mnie do biegania ani wyprzedzający mnie biegacze. Do biegania mogła mnie zmusić tylko nadbiegająca rywalka, bo nie chciałam kolejny raz stracić swojej pozycji, ale żadna biegaczka mnie nie wyprzedziła.
Kiedy tak szłam i szłam to doszłam do bardziej zaludnionej części plaży i coś we mnie pękło. Do tej pory, choć nieliczni kibice – plażowicze byli dla mnie bardzo mili, machali, klaskali i dodawali otuchy, starałam się im wszystkim powiedzieć dziękuję, pomachać albo skinąć głową tak aby widzieli moją wdzięczność i kibicowali dalej innym. Tak więc z trudem zaczęłam biec ze względu na nich. W pewnym momencie zobaczyłam wejście na plażę Jastarni, gdzieś na punkcie żywieniowym powiedzieli, że jeszcze tylko 4 kilometry, widziałam już latarnię w Jastarni, widoczny cel dodał mi sił i myślałam o tym, żeby odpocząć już na mecie. Tuż przed metą przywitała mnie moja chrześnica, później usłyszałam przez megafon wyczytane moje dane, na mecie wręczyli mi medal i organizator osobiście mi pogratulował, dobiegłam jako 5-ta kobieta co dla mnie jest najlepszym wynikiem w historii biegania, niemożliwe stało się rzeczywistością. Dobiegłam z czasem 4:49:09.
źródło: https://plus.google.com/photos/104730449610891978568/albums/6053696683964945425/6053696988085142194?authkey=CMGl3auux-q59QE&pid=6053696988085142194&oid=104730449610891978568


Na szczególną uwagę zasługuje jeszcze kilka osób:
  1. Biegacz patriota
    W trakcie całego maratonu jeden biegacz cały czas biegł z flagą Polski, dobiegł w podobnym czasie jak ja bez obciążenia. To dla niego normalne, że biega na boso z flagą po Polsce i po świecie. Wielkie uznanie, że jeszcze tacy ludzie są, którzy dla Polski więcej coś zrobić chcą. Więcej o nim na jego blogu: http://bosybiegacz.com/
  2. Babcia weteranka
    Po biegu dane mi było porozmawiać krótko z babcią, która ma 66 lat i biega już 6 lat. Babcia na następny dzień jechała do Szczecina żeby przebiec półmaraton, dzień po dniu maraton i półmaraton w tym wieku to budzi szacunek. Babcia udzieliła mi cennej wskazówki: „Jeśli ktoś pyta się ciebie z jakim czasem dobiegłaś to podaj czas w minutach do limitu czasu, bo mało kto umie to sobie przeliczyć na godziny.”. Czyli w moim przypadku byłoby 71 minut do limitu czasu, co brzmi zupełnie inaczej. :-)
  3. Życzliwy biegacz
    Kiedy biegacze zaczęli biec od punktu nawrotu we Władysławowie zaczęłam im machać ręką i życzyć powodzenia. Reakcje były różne, jedni dziękowali, inni życzyli powodzenia, jeszcze inni byli tak zmęczeni i zajęci sobą, że nie reagowali. W pewnym momencie podbiegł do mnie jeden z plażowiczów i biegnąc ze mną kawałek pyta się co się tutaj dzieje, kiedy byłam w trakcie opowiadania mu o biegu zaprzestałam mojej wcześniejszej czynności: życzenia powodzenia i nagle jeden biegacz z naprzeciwka powiedział mi: „Powodzenia!”. Kiedy ja myślałam o innych to ktoś pomyślał o mnie.
Kiedy wkładamy całe serce w to co robimy widzimy, że warto było, czego wszystkim z całego serca życzę.

2 komentarze:

  1. Hej, świetnie się czyta Twoje relacje, piękne opisy, niesamowite przygody, podziwiam :)
    jesteś świetna !!!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję, to miłe widzieć jak ktoś docenia mnie bardziej niż ja samą siebie. :-)

    OdpowiedzUsuń