Tydzień temu w ramach treningu biegowego postanowiłam przejechać
rowerem trasę wrocławskiego maratonu. Nie dojechałam za daleko i
już na placu Jana Pawła II dość mocno się przewróciłam.
Życzliwi ludzie udzielili mi pomocy, jeden przechodzień wezwał
pogotowie i skończyło się wizytą w szpitalu i złamaniem grzbietu
nosa. Teraz technologia tak poszła do przodu, że nie miałam twarzy
w gipsie tylko przez 7 dni miałam nosić plaster na którym były
szwy a przez 14 dni miałam unikać większego wysiłku fizycznego.
;)
Zimowy Półmaraton Gór Stołowych
Dystans: 21 km
Rodzaj biegu: uliczno-przełajowy
Termin: 31.01.2015
Miejsce: Pasterka, trasa z Pasterki na Szczeliniec przez Góry Stołowe
Rodzaj biegu: uliczno-przełajowy
Termin: 31.01.2015
Miejsce: Pasterka, trasa z Pasterki na Szczeliniec przez Góry Stołowe
Zastanawiałam się czy w takim stanie powinnam brać wczoraj udział
w 1 Półmaratonie Gór Stołowych, ale długo czekałam na ten bieg
i zapisałam się w drugim terminie a ponadto to miał być mój
pierwszy zimowy bieg w górach, tak więc nie chciałam z niego
rezygnować.
Na biegu było super, zima w pełnym tego słowa znaczeniu, w
niektórych miejscach śnieg po kolana, ośnieżone drzewa,
zaśnieżone ścieżki, gdzieniegdzie lód, na otwartej przestrzeni
zamieć. Tak więc nie był to łatwy bieg, na trasie były dwa
punkty żywieniowe z ciepłą herbatą, żelkami (zamiast żelów
energetycznych :)), wodą oraz słodyczami. Postanowiłam zbytnio się
nie przemęczać i większość trasy maszerowałam albo przebyłam
marszobiegiem, musiałam bardzo uważać żeby się nie przewrócić
i nie zderzyć z żadną gałęzią, ponieważ mogło to się
skończyć powiększeniem złamania i krwawieniem z nosa albo nawet
utratą przytomności. Dzięki Bogu nic mi się nie stało tak jak i
pozostałym zawodnikom na biegu, wszyscy dotarli na metę cali i
zdrowi, chociaż nie trudno było o wypadek. Ukończyłam bieg mając
zapas 38 minut i 36 sekund do limitu czasu, w sumie to wszyscy
ukończyli bieg przed limitem czasu. Skoro ukończyłam bieg tak jak
wszyscy w limicie i bez wypadku na trasie, do tego jeszcze będąc
przy końcu stawki to skąd taki tytuł posta? Jaki ze mnie bohater
skoro nie zrobiłam nic nadzwyczajnego?
Po prostu przebiegłam bieg zimą w górach ze złamanym nosem. Otóż
w życiu mamy więcej bohaterów, kiedy ktoś pokonuje własną
słabość, chorobę, czy jakieś inne ograniczenie i wygrywa, kiedy
ktoś walczy i nie poddaje się do końca, jest bohaterem. Może
niekoniecznie dla innych, którzy nie wiedzą jakie trudności
przeszedł i ile wysiłku go to kosztowało, ale zrobił coś co
innym wydało się niemożliwe. Nie skupił się na sobie i własnym
nieszczęściu tylko niestrudzenie szedł do przodu pociągając
swoim przykładem innych. Mamy wielu bohaterów jak choćby Janek
Mela, który zdobył biegun mając protezę czy Darek Strychalski,
niepełnosprawny ultramaratończyk:
CZASEM PODEJMUJESZ WYZWANIA, NIE MAJĄC POJĘCIA, CO CIĘ CZEKA W
DRODZE DO CELU. CZASAMI OKAZUJE SIĘ, ŻE NIE DAJESZ RADY
PRZECIWNOŚCIOM LOSU.
ALE NAPRAWDĘ PRZEGRANYM JESTEŚ TYLKO W TYM MOMENCIE, W KTÓRYM W
OGÓLE NIE PODEJMUJESZ WALKI.
Powyżej na zdjęciu ja jako bohater drugoplanowy. ;-)
źródło: https://www.dropbox.com/sh/gi3cq2zpxna33mp/AACio-9V9UIXhFnoWB0VZZ1Va?dl=0#lh:null-DSC05385.JPG
Mój wynik:
Czas: 04:21:14
Open 306/315
Kobiety 47/50
K-30 27/28
Zdrowiej prędko Anetka !!!
OdpowiedzUsuńPiękne słowa te na końcu i miło się czyta Twoje relacje :-)
Bardzo dziękuję, już znacznie lepiej. :-)
OdpowiedzUsuńCiesze sie :)
OdpowiedzUsuń