niedziela, 11 września 2016

Maraton w tropikalnym klimacie

Wiele osób wyjeżdża w różne miejsca żeby poczuć ekstremalne klimaty a tymczasem wystarczyło przyjechać na Maraton do Wrocławia gdzie odczuwalna temperatura wynosiła 30 stopni Celsjusza a asfalt był rozgrzany do 50 stopni. Opłata standardowa a warunki biegowe wyjątkowe. :-)

34 Wrocław Maraton

Dystans: 42,195km
Rodzaj biegu: uliczny  
Termin: 11.09.2016
Miejsce: Wrocław

Tuż przed startem biegacze czekali skąpo ubrani w koszulki na ramiączkach, krótkie spodenki a co niektórzy mieli kostiumy triatlonowe, nieliczni czuli się jak na plaży i byli bez koszulek.
Ja jak zwykle podeszłam ambitnie do tematu i miałam numer wskazujący strefę czasową do 3:40, tuż przed startem pomyślałam o zmianie strefy, bo przecież słonko aż taki mi nie uderzyło do głowy żeby w takich warunkach próbować biec na taki czas. Organizator ostrzegał biegaczy przed startem o tym żeby walczyć z własnymi słabościami a nie z czasami i pamiętać o pomaganiu sobie nawzajem.
Wyruszyliśmy i mieliśmy naprawdę wyjątkową trasę, ponieważ biegliśmy pod prąd w porównaniu do poprzednich lat, tam gdzie był 10km w tym roku był 30km. Ta zmiana świetnie motywowała psychicznie, co kiedyś było trudne teraz było łatwiejsze. :-) Tropikalne warunki powodowały dodatkową trudność trzeba było biec trochę wolniej i odwiedzać każdą oazę. O, tak oaza dla zmęczonego biegacza była spełnieniem marzeń, była w niej woda, kolorowe napoje, biały cukier i banany. W niektórych oazach była możliwość skorzystania z wody umieszczonej w plastikowych sadzawkach popularnie nazywanych przez białych miskami. Gdzieniegdzie woda wybijała ze źródeł tryskając w górę jak fontanna. Karawana biegaczy bardzo rozciągnęła się na kilkanaście kilometrów blokując pustynny transport. Przy trasie karawany przemierzającej pustynię stały liczne osoby próbujące wesprzeć karawanę mówiąc „Dasz radę pokonać pustynię!”, ale nie wszyscy w to uwierzyli i zeszli do cienia.

Cień dawał tylko chwilowe wytchnienie,
lecz niepokoił sumienie.
Kto odłączył się od karawany nie był już tą samą osobą
i często musiał stoczyć walkę z samym sobą.
Ludzie białych ludzików unikali
i od karawany odłączać się bali.
Tylko zmęczenie dawało ukojenie.

Mimo wszystko niektórzy odłączyli się od karawany, która swoim tempem poruszała się naprzód. Każdy kto przemierzył pustynny szlak i dotarł do celu był bardzo szczęśliwy. U celu była największa oaza, poza kolorowymi napojami i bananami był lód dający chłód na spieczone pustynną suszą ciało, które wytchnienia chciało.
Po przemierzeniu pustyni nie jestem już tą samą osobą, pustynia zahartowała moją duszę i ciało, które teraz trudniejszych wyzwań będzie się domagało...



Czas: 04:19:14
Open: 1833/4124
Kobiety: 185/611
Kobiety K30: 87/247

3 komentarze:

  1. Gratuluję wyniku. Tegoroczny debiutant.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo,brawo i jeszcze raz brawo..ja też to przeżyłem..

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuję za pozytywne komentarze i gratuluję wszystkim, którzy się nie poddali i dobiegli do końca. Do zobaczenia na trasie! :-)

    OdpowiedzUsuń