Dzisiaj
chciałam spróbować swoich sił w biegu dla amatorów na 5 km, ale
nie dałam rady. Pojawił się ból w lewej nodze i bóle w kostkach,
starałam się słuchać mojego organizmu, który domagał się
odpoczynku i zrezygnowałam z tego biegu. Biegnięcie za wszelką
cenę mogło skończyć się poważniejszą kontuzją a sport na tym
polega żeby czerpać z niego radość i przyjemność. Wierzę, że
już niedługo wydobrzeję i będę mogła stanąć w kolejnym biegu.
Tak po prawdzie
nie od dziś mam problem z określeniem granicy wytrzymałości,
kiedy ból jest spowodowany zwiększonym wysiłkiem a kiedy ból
jest sygnałem ostrzegawczym dla organizmu żeby przystopować. Uczę
się słuchać własnego ciała żeby nie robić niczego wbrew sobie,
co mogłoby mi zaszkodzić a jednocześnie staram się wymagać od
siebie i podnosić poprzeczkę coraz wyżej.
Stawiam na
radość w bieganiu tak jak dziecko, które się cieszy ze swoich
małych osiągnięć i docenia każdą chwilę jaka została mu dana.
Dziecko może przez cały dzień bawić się na dworze, biegać,
jeździć rowerem a i tak jest wesołe i ma dużo energii. Kiedy
dziecko jest już zmęczone całym dniem, to wieczorem kładzie się
spać nie mając żadnych zakwasów, na drugi dzień wstaje mając
pełnię sił i tak dzień w dzień. Ale kiedy dziecko jest
przymuszane do jakiegoś sportu to już nie jest takie wesołe i
męczy się tym co robi podobnie jak dorośli ludzie.
Tak więc
najważniejsze jest to żeby się do niczego nie przymuszać. Biegam,
bo chcę a nie biegam bo muszę tyle przebiegnąć, bo muszę być
lepszy od innych, bo muszę coś udowodnić, muszę, muszę i muszę.
Biegam, bo chcę a chcieć to móc, czyli mogę biegać jak chcę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz