Wczoraj po raz pierwszy biegłam w Trzebnicy sławny Bieg
Sylwestrowy. Nie powiem sam bieg bardzo mi się podobał, było kilka
stopni na plusie, bez wiatru i opadów, chciałam zrobić życiówkę,
ale nie udało mi się. Trasa była dość wymagająca, trochę
kostki brukowej, trochę górek, momentami było też tłoczno na
trasie, można by powiedzieć nasze polskie przysłowie: „Złej
baletnicy przeszkadza i rąbek u spódnicy”, bo byli tacy, którzy
mieli lepsze czasy w takich warunkach, no ale cóż, może następnym
razem złamię 51 minut. ;)