Odkąd biegam na zawodach
sportowych czyli od 2013 roku to co roku startuję we Wrocławskim
Maratonie, w zasadzie to na żadnym innym biegu nie uczestniczyłam
tyle razy co tutaj. Pomimo tego, że jestem zwolennikiem biegania w
terenie naturalnym to bieganie od czasu do czasu na masowej imprezie
sportowej ma swoje zalety...
Wrocław Maraton
Dystans:
maraton
Termin:
15.9.2019
Miejsce: Wrocław
Miejsce: Wrocław
Można to przyrównać np. do
pielgrzymowania jak pielgrzymuję indywidualnie albo w kilka osób to
ktoś gdzieś może mnie zauważyć i zastanowić się nad tym
dlaczego pielgrzymuję i czy warto to naśladować. Podobnie jest z
bieganiem, jak biegacze biegają indywidualnie albo w grupach
kilkuosobowych to są słabo widoczni, ale jak się pokażą w
kilkutysięcznej grupie to robi wrażenie i skłania to refleksji
osoby, które z różnych przyczyn zaniedbują swój stan zdrowia.
Tak, tak to trzeba sobie jasno powiedzieć najwięcej krytykuje ten
kto nic nie robi. Ludzie często zasłaniają swoją bezczynność
uderzając w drugą osobę żeby się do nich nikt nie przyczepił.
Ile razy to różne osoby zadawały mi pytania typu: „Po co robić
tyle tras Ekstremalnej Drogi Krzyżowej?” albo „Czy na pewno
dobrze promujesz się w mediach?” i są to osoby, które nie dały
ani jednego like czy udostępnienia na Facebooku, nigdy nie wybrały
się nawet na jedną trasę i nie pomogły uzyskać zgody na
powieszenie plakatu, podchodzę z wielkim dystansem do osób, które
mają wiele do powiedzenia ale nic nie robią. Najbardziej cenię
sobie uwagi oraz opinie samych uczestników, którzy po prostu chcą
aby dzieło Ekstremalnej Drogi Krzyżowej było coraz doskonalsze. I
tak po pierwszej edycji uczestniczy narzekali, że jest za dużo
asfaltu na trasie tak więc poprawiłam trasę w miejscach gdzie było
to możliwe aby kolejnym osobom szło się znacznie lepiej i od tej
pory nikt nie miał uwag w tym kierunku...
Jednak Maraton w mieście w
przeciwieństwie do EDK powinien iść asfaltem i głównymi drogami
ponieważ uczestniczy liczą na atrakcje, kibiców, szum czyli na
akcje. Po prostu każda grupa osób ma inne potrzeby i jeśli
organizator danego wydarzenia na nie odpowie to będzie strzał w
dziesiątkę, dlatego też w tym roku poszłam 2x na EDK z
uczestnikami żeby przekonać się jakie są ich potrzeby, jak
przeżywają to wydarzenie, jakie widzą plusy i minusy, ta bezcenna
wiedza zapewne pozwoliłaby mi na wyprzedzenie konkurencji, tylko ja
nie traktuję innych liderów EDK jako konkurencji. Po prostu każdy
przygotowuje EDK pod inną grupę docelową a jeśli inny lider
chciałby zaczerpnąć z mojej wiedzy i doświadczenia to po prostu
służę pomocą. Nie szukajmy tego co nas dzieli tylko tego co nas
łączy. Podobnie w bieganiu nie chodzi oto, żeby konkurować z
innymi maratonami tylko trzeba znaleźć we Wrocławiu takie zalety
aby zachęcić biegaczy do biegania w naszym mieście i wspólnie
budować tak jak w piosence Enej „Zbudujemy dom”.
Wracając jednak do samego
maratonu to przed startem zrobiliśmy wspólne zdjęcie z innymi
członkami klubu oraz z tatem. Co ciekawe dopiero na wspólnym
zdjęciu zorientowaliśmy się, że mamy takie same numery startowe:
ja na maraton a tata na Bieg rodzinny. :-)
Szacując moje możliwości po
treningach na trasie św. Józefa Oblubieńca NMP wybrałam strefę
zieloną, ustawiłam się za zającem na 4:30. Powiem szczerze, że
to był świetny pomysł, ponieważ zielona strefa okazała się
bardzo pozytywna. Zawodnicy w tej strefie byli nastawieni na rozmowę,
słyszałam jak rozmawiali między sobą, że „Najlepiej się
biegnie kiedy się rozmawia, ponieważ wtedy pęcherzyki płucne
lepiej pracują i czas szybciej płynie.” W wielu miejscach było
słyszeć rozmowy na różne tematy i sporo śmiechu. Zajączek a w
zasadzie zajęczyca :-) mówiła: „Rozluźnijcie się, nabierzcie
głęboko powietrza!” czyli po prostu wyluzujcie. Słyszałam też
jak mówiła innymi biegaczom o Misji Zająca: „Zając ma misję do
spełnienia, jego zadaniem jest aby ludzie zdążyli coś zjeść i
się napić na punktach oraz bezpiecznie i komfortowo dobiegli do
celu.”. Pięknie było usłyszeć jak ktoś potrafił się
zatroszczyć o grupę, którą prowadził. :-) Jest też druga strona
medalu, już nieraz słyszałam, że zające nie potrafią trzymać
tempa i kiedy podbiegłam do przodu do drugiego zająca usłyszałam:
„Biegniemy za szybko mamy zapas czasu, ale później powoli
będziemy schodzić z tempa tak żeby być o czasie.” Jak wiadomo
im wolniej zaczynasz tym szybciej dobiegniesz a nie na odwrót
dlatego też wyprzedziłam zająca i biegłam własnym tempem.
Na ul. Grabiszyńskiej
przycisnęło mnie do toalety, weszłam na chodnik i cieszę się, że
wolna toaleta a nagle ktoś do mnie krzyczy: „Odbij się!”,
chwilę myślę o co temu biegaczowi chodzi a później zauważyłam,
że tam była bramka czasowa tak więc wróciłam się do bramki i
potem znowu do toalety ale już była jedna osoba i musiałam swoje
odstać. Co by nie mówić to było bardzo miłe, że ktoś dał mi
wskazówkę, bo inaczej mogłabym mieć cały maraton niezaliczony z
powodu jednego punktu kontrolnego.
Kiedy tak biegliśmy razem nagle
biegacz się pyta: „Czy tutaj jest punkt medyczny?”, ktoś
odpowiedział: „Tak” na to biegacz: „To dobrze, bo potrzebujemy
psychologa!” :-) W innym miejscu na trasie, gdzie było Dextro
Energy jakiś biegacz powiedział: „Dobre to jest na następnym
punkcie weźmiemy całą garść.” :-) Ja sobie wzięłam jedno
Dextro Energy na zapas i zjadłam na 30 km żeby zamiast ściany mieć
moc i to podziałało na moją psychikę. :-)
Duży plus dla wolontariuszy na
trasie, którzy byli bardzo mili, dopingowali, uśmiechali się,
częstowali nas jedzeniem i piciem, jedna wolontariuszka powiedziała:
„Częstujcie się cukrem, dzisiaj wszystko jest za darmo!” :-)
To był pierwszy maraton gdzie
nikt z rodziny mi nie kibicował, ale spotkałam przyjaciół i
znajomych na trasie, którzy jak co roku byli niezawodni. :-) Tata
pobiegł w sztafecie maratońskiej dla hospicjum i czekał na mnie na
mecie. Kiedy wbiegłam na metę widziałam jak był zajęty robieniem
zdjęć biegaczom, podeszłam do niego i zapytałam: „Czy zrobi mi
Pan zdjęcie?”, był zaskoczony i jakiś biegacz zrobił nam razem
zdjęcie na mecie. Później chwilkę poleżeliśmy na słoneczku
żeby odpocząć, poszliśmy po posiłek a potem jeszcze jedno
zdjęcie tam gdzie był taki krasnal z flagą i kwiatkiem. Widziałam
jak biegacze robili sobie zdjęcia koło niego, ale ja stanęłam tak
żeby moja głowa się zmieściła. Później zobaczyłam, że inni
biegacze też tak chcieli robić zdjęcia tylko nie pomyśleli, że
mają za dużą głowę i jeden biegacz nie mógł jej wyjąć co
było bardzo śmieszne. :-)
Ogromnym plusem jest pakiet
startowy. Świetny pomysł z napisem „I ♥
Wrocław”. :-) W ogóle to bardzo bogaty pakiet startowy: koszulka
Brubeck, ręcznik, wysokiej jakości worek + szereg dodatków.
Niestety wzięłam za małą koszulkę, myślałam, że się wcisnę
w S, ale okazała się za mała, typowy kobiecy sposób myślenia:
„Na pewno zmieszczę się w mniejszą koszulkę, ponieważ nie
jestem jeszcze taka gruba.” a później okazuje się, że trzeba
było wziąć większą. :-) Z tego powodu pobiegłam w starej,
czerwonej koszulce co spowodowało wyróżnianie się pośród
biegaczy zamiast wtopienia w tłum.
Na
uwagę zasługuje medal. Niestety z powodów zdrowotnych nie biegłam
Nocnego Półmaratonu, ale dałam do środka medal z WrocWalk Marathon i tak Krasnale Pielgrzymi dogadały się z Krasnalami
Biegaczami, jak widać nie ma idealnego połączenia, ale Krasnale
doszły do porozumienia. :-) :-) :-)
Wynik:
Czas: 04:37:25
Open: 2203/3150
Kobiety K30: 141/221
Kobiety: 294/529
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz