niedziela, 6 października 2019

Mam talent

Każdy kto zaczął biegać zapewne nieraz zastanawiał się co zrobić aby poprawić swoje wyniki i stawać na podium. Ja może nie jestem najlepszym przykładem, ponieważ raczej biegam w środku stawki, chociaż był taki czas, że stawałam na podium na lokalnych biegach, może jednak moje spostrzeżenia okażą się dla kogoś przydatne...

Kiedy zaczynamy biegać pojawia się radość z własnych możliwości, przebiegamy coraz dłuższe dystanse, biegamy coraz bardziej efektywnie, startujemy w swoich pierwszych zawodach, myślimy, że wszyscy będą się cieszyć z naszego talentu i niestety napotykamy ścianę, powoli nasz entuzjazm spada i czasem może prowadzić do całkowitego wycofania.
W Piśmie Św. jest świetna przypowieść o talentach, kiedy to pewien człowiek udał się w podróż rozdzielając talenty: Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał.” (Mt 25,15) na podstawie tej przypowieści ludzi można podzielić na 3 kategorie:
  1. Wybitnie utalentowani
    Są to osoby, które promieniują, dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem z innymi zachęcając ich do działania. Te osoby mają największą liczbę talentów czyli 5 i stanowią najmniej liczną grupę. Są to osoby bardzo obrotne: „Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obrót i zyskał drugie pięć.” (Mt 25,16)
  2. Średnio utalentowani
    To osoby, które radzą sobie tak jak umieją raz lepiej, raz gorzej, raczej są skłonne do podzielenia się z innymi i zachęcenia do działania. Te osoby mają 2 talenty i można powiedzieć, że są tutaj osoby przeciętne, ale również obrotne: „Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa.” (Mt 25,17)
  3. Nie wykorzystujący swoich talentów
    Są to osoby, które zakopały swoje talenty, są sfrustrowane swoim życiem i swoją postawą starają się zniechęcić innych: „Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana.” (Mt 25,18) Nawet jeśli nie jest to liczna grupa osób potrafi skutecznie zniechęcić albo utrudnić komuś życie.
Na postawie mojego doświadczenia w życiu mogę powiedzieć, że najpierw trzeba nauczyć się radzić z 3 grupą osób. Po dłuższej rozmowie najczęściej okazuje się, że ta osoba miała kiedyś możliwości, miała talent, ale nie chciało jej się dojeżdżać na treningi, albo napotkała inne trudności i się poddała itp. Jeśli nie odetniemy się od opinii negatywnych osób, które próbują nas zniszczyć to bardzo szybko albo ograniczymy wykonywane czynności np. zmniejszymy liczbę startów albo ilość treningów dla świętego spokoju bliskich nam osób albo z czasem staniemy się jak te osoby i zarzucimy bieganie, żeby tylko znaleźć akceptację w grupie na której nam zależy. Najgorzej żebyśmy sami nie stali się jak osoby z 3-ciej grupy.
Jak nauczymy się radzić z 3-cią grupą czas zmierzyć się z 2-gą grupą pozornie jest to zadanie znacznie prostsze, ponieważ zazwyczaj te osoby są do nas nastawione pozytywnie, ale w praktyce te osoby podcinają nam skrzydła mówiąc np. „Po co tyle trenujesz, wyluzuj a i tak dobiegniesz do mety, po co masz pracować nad sobą jak i tak jakoś to będzie!”. Otóż to jeśli idziemy na „jakoś” to brak „jakości” i przestajemy na przeciętności.
Wiadomo idealna sytuacja jest wtedy, kiedy jesteśmy otoczeni ludźmi z grupy 1-szej, ale myślę, że mało z nas jest w takiej komfortowej sytuacji, dlatego też warto odpowiednio reagować na negatywne emocje innych osób. Dosyć dużo czasu i uwagi poświęciłam na zrozumienie osób, które niewłaściwie wykorzystują swoje talenty albo ich wcale nie rozwijają i postaram się tym podzielić.
1. Dam radę
Moja podstawowa rada jest taka żeby nie izolować się od innych ludzi tylko dlatego, że nie spełniają naszych oczekiwań tylko starać się je zrozumieć i popatrzeć na nich z miłością. Miałam wiele takich sytuacji, że ktoś mi coś odradzał tylko dlatego, że sam tego nie znał. Przykładowo byłam pierwszą osobą z rodziny wliczając w to bliskich krewnych, która przebiegła maraton dlatego też przed maratonem odradzano mi go tłumacząc, że nie dam rady, ponieważ nie jestem sportowcem. Moja odpowiedź była jedna: „Skąd mam wiedzieć, że nie dam rady jeśli nie spróbuję?” i tak po moim pierwszym maratonie po pewnym czasie tata sam przebiegł swój pierwszy maraton, ponieważ uwierzył, że maraton jest również w zasięgu jego możliwości.
2. Konfrontacja z porażką
Są momenty, kiedy spróbujemy i faktycznie okaże się, że coś nam nie wyszło i wtedy takie osoby potrafią nas dołować jak to miały rację, że nasz wysiłek był niepotrzebny. Ja takie sytuacje traktuję jako lekcje z których trzeba wyciągnąć wnioski na przyszłość, coś nie wyszło ponieważ, brakło takich i takich umiejętności, przerosły mnie warunki pogodowe itp. Swego czasu próbowałam przebiec Bieg 7 szczytów i okazało się, że powinnam korzystać z kijków, które ułatwiają pokonywanie takiego dystansu, mieć lepsze buty i sprawdzoną czołówkę. Na pierwszej edycji uczestnicy bardzo szybko mnie odstawili i zostałam sama w lesie wspinając się na Śnieżnik, bardzo się wystraszyłam, ale po tej samotnej nocy w lesie Ekstremalna Droga Krzyżowa wydała mi się czymś łatwym.
3. Ocena własnych możliwości
Nie zawsze ukończenie biegu lub zdobycie określonej pozycji jest zwycięstwem, liczy się sam udział i pokonanie własnych słabości. Każdy z nas jest inny, borykamy się z różnymi chorobami, samooceną itp. Kiedy pierwszy raz złapałam kontuzję na biegu i znalazłam się na końcu stawki zrozumiałam jak wiele wysiłku wkładają uczestnicy, którzy są na końcu. Prawdopodobnie dla nich biegi są o wiele trudniejsze niż dla zwycięzców dla których świetne wyniki przychodzą z większą łatwością.
4. Kontuzja
Kiedy dopadnie nas kontuzja warto zastanowić się dlaczego tak się stało. Czy organizm nie jest przemęczony albo nie radzimy sobie z obciążeniem psychicznym. Dopóki nie dopadła mnie kontuzja z kolanem to walczyłam na zawodach o czasy i pozycje, ale później musiałam przyjąć moje ograniczenia dotyczące treningów i możliwości. Tak naprawdę to na nowo zaczęłam cieszyć się bieganiem, nie mogłam z nikim konkurować o podium ani nic nikomu udowadniać. Moje stare puchary przeniosłam do dużego pokoju żeby nie przesłaniały mi prawdziwych wartości. Kontuzja jest czasem na przystopowanie i przemyślenie na nowo systemu wartości, celów biegowych, jest to czas na zastanowienie się i zadanie pytania „Czy biegnę we właściwym kierunku?”.
5. Radość z biegania
Ważne jest żeby lubić to co się robi a wtedy przychodzi z większą łatwością. Jeśli lubimy biegać w lasach i parkach to wybierajmy biegi w tych miejscach, jeśli lubimy góry to w górach. Ja preferuję żeby się nie zmuszać do biegania, że tyle kilometrów muszę zrobić na tydzień czy tyle razy biegać w tygodniu: „Biegam, bo lubię”. :-)
6. Negatywne opinie
Negatywne opinie należy odróżnić od konstruktywnej krytyki, która jest potrzebna aby być coraz bardziej doskonałym w tym co się robi. Najlepiej dojść do porozumienia tak jak w początku artykułu, ale są momenty, że trzeba się umieć odciąć od takich opinii. Jedna osoba poradziła mi kiedyś, że negatywne osoby, które nie chcą się zmienić trzeba traktować jak telewizor, który coś tam sobie mówi a my się nim nie przejmujemy. :-)
7. Poczucie własnej wartości
Warto cieszyć z daru życia, zdrowia oraz danych talentów, mogą być pomocne następujące słowa:
Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie,
godne podziwu są Twoje dzieła.
I dobrze znasz moją duszę,”
(Ps 139,14)
8. Pokora
Pokora polega na stanięciu w prawdzie o sobie, ale najlepiej trzeba być dalekim od oceniania innych i tego, że się wie lepiej co inni ludzie powinni robić np. ktoś z rodziny powinien jechać i nam kibicować, albo pół dnia oglądać z nami zdjęcia z biegów. Bądźmy świadomi, że to co dla nas jest ważne niekoniecznie musi być takie dla innych więc spotkania z rodziną czy przyjaciółmi nie powinny się skupiać tylko na naszych biegach.
9. Dzielenie się z innymi
Zachęcam do dzielenia się z innymi swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniem. Biegacze mają to do siebie, że dzielą się między sobą wiadomościami. Unikajmy takiego myślenia, które do niczego nie prowadzi: „Jak coś komuś powiem, to będzie lepszy ode mnie.” i niech będzie lepszy, trzeba się cieszyć jak coś komuś wychodzi. :-)
10. Wiara
Boże, Twoja droga jest święta:
który bóg dorówna wielkością naszemu Bogu?
Ty jesteś Bogiem działającym cuda,
objawiłeś ludom swą potęgę.”
(Ps 77,14-15)
Nie bójmy się wierzyć w cud. Niektórzy mogą powiedzieć: „To będzie cud jak ukończę maraton.” no dobrze niech będzie taki cud. Wierzmy w to, że zrobimy Koronę Maratonów, Półmaratonów czy jakiś inny cel i nie zakładajmy z góry porażki, że to się na pewno nie uda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz